Chwilkę mnie nie było, ale nie żebym próżnowała :P
Miałam gości na krócej i na dłużej, a później nawet sama się gościłam i tak zleciał calusieńki tydzień...
Ale gość który był u mnie na dłużej czyli moja chrześnica, zagoniła mnie do pracy :P
Miałam wyzwanie, uszyć ubranka dla jej nowej ukochanej lali...
Chrześnica jest wielką fanką Monster High, więc najpierw przeszłam wtajemniczenie czyli wspólne oglądanie bajek :) Ale nie byłam dłużna, następnego dnia oglądałyśmy moje bajki z dzieciństwa :)
Chrześnicy ukochaną, póki co postacią ze szkoły potworów jest Pani Wilkołak i to dla niej szyłyśmy ciuszki, gdyż kubraczki zwykłych lalek były na nią za duże.. ale nie ma się co dziwić, lalka jeszcze szczuplejsza niż barbie z talią osy, mega wąska w biuście, szeroka w biodrach a do tego z wadą kręgosłupa - lordoza jak z obrazka...
Troszkę inny wzorzec kobiecego piękna jaki mi wpajały media gdy byłam małą dziewczynką, czyli model barbi - wyprostowaną, z dużym biustem, talią osy i nieprzesadzonymi biodrami :P
Ale jak ukochana lala chrześnicy to nie ma co marudzić tylko ubrać jakąś tą lalę i to jeszcze tak, żeby chrześnicy się podobało...
Więc wyciągnęłyśmy pudło ze ścinkami materiałów i wzięłyśmy się za szycie:)
Dodam tylko, że to był mój pierwszy raz, a i chrześnica była zadowolona i już zapowiedziała, że jak wpadnie następnym razem to też weźmie lalę, to jej jeszcze coś uszyjemy ;)
A jutro będą sówki w nowej odsłonie i nie tylko :P
Dobrej nocy wszystkim życzę :)***